Navigation Menu
NR–4

NR–4

Aparat Fotograficzny

WSKAZÓWKA –  cz. 4

F O T _ _ _ _ F w 1921 roku pożar uwiecznił wielki,

Co strawił zamku mury, stropy i belki.

Jednostki wojskowej siedzibą zamek był,

Co magazyny z żywnością i bronią w swych wnętrzach krył.

W dziurce pojawią się obrazy!

do czasu Polski wyzwolenia.

za piątą skręcicie,

Na rynek udać się już czas,

Tam kolejne tropy czekają was.

Aparat przy placu Grunwaldzkim zobaczycie,

Tam dalszą cześć zadania otrzymacie.


Pożar zamku
Latem 1921 roku zamek gniewski został podpalony. Poniżej opis tego zdarzenia, który zachował się w szkolnej kronice:
W czwartek 21 lipca 1921 roku o godz. 8:30 wieczorem zwiastował silny sygnał syreny straży pożarnej w mieście naszym powstanie pożaru. W zamku gniewskim stanowiącym obecnie koszary I p. p. Dywizji Syberyjskiej, wybuchł pożar, który od razu przybrał rozmiary poważne. Straż gniewska prosiła sąsiedzkie straże o pomoc, gdyż sama nie czuła się na siłach, aby móc opanować pożar. O godz. 11:30 przybyła dwoma samochodami straż ochotnicza z Grudziądza, a specjalnym pociągiem straż tczewska oraz wojsko. Pożar rozszerzał się tak szybko, iż zaledwie z ogromnym trudem i przy wybitnym poświęceniu się ratujących podołano opróżniono składy zbrojowni pułku, mieszczące się w różnych korytarzach zamku, a zawierające olbrzymią ilość nabojów karabinowych i granatów ręcznych. Wszystko to zdołano na szczęście przenieść w bezpieczne miejsce, ocalając tym samym dla skarbu miliony. Gmach zamkowy zbudowany w czworobok posiada mały jedynie podwórzec wewnętrzny, który w chwili pożaru stawał się czasami podobnym do piekła, ciasnota, olbrzymi żar buchający ze wszystkich okien, spadające dachówki ze szczytu gmachu, eksplodujące od czasu do czasu naboje karabinowe, którą pewną – małą zresztą ilość – pozostawili żołnierze w swych koszarach, huk grożącego żywiołu, łoskot zapadających się sufitów, wszystko to składało się na obraz groźny i wspaniały. Wszystkie usiłowania oddziałów straży zmierzały do uratowania części frontowej ściany czworoboku i drugiej, mieszczącej w sobie kaplice. Daremne były jednak wysiłki – brak wody, siedmiopiętrowa wysokość gmachu, a przede wszystkim spóźniony, bądź co bądź ratunek sprawiły, iż jedynie w dwóch ścianach czworoboku dolne korytarze zostały ocalone bez poważniejszych uszkodzeń, natomiast strona mieszcząca bibliotekę i świetlicę żołnierską oraz strona zbrojowni zostały opalone doszczętnie, górne sufity padając, swym ciężarem powaliły dolne korytarze. Cudem jeno dwóch strażaków grudziądzkich uniknęło śmierci, w chwili, gdy zajęci byli przeciąganiem przewodu wodnego przez jedną z sal, sufit jej nagle zapalił się – strażacy jednak zdołali wydostać się z gruzów i przebiec do innej sali, pozostawić jeno musieli przewód wodny, lecz w chwilę później nie mogąc widocznie przeboleć tej straty, wdarli się z powrotem i z pośród płomieni zdołali wynieść przewód, mocno co prawda uszkodzony. […] Gmach zamkowy przedstawiał istny labirynt pokoi i korytarzy. Gęsty gryzący dym nie pozwolił na dokładne zdanie sobie sprawy z tych zawiłości architektonicznych i czasem ratujący, którzy sądzili, iż podłoga i sufit ubikacji, w której się znajdują są zupełnie pewne, spostrzegali nagle, że ów sufit i podłoga poczynają, uginać i wreszcie zapadać się z przeraźliwym hukiem. […] Lały się strumienie wody z sikawek, lecz nic nie zdołało opanować niszczycielskiego żywiołu, który niebawem zamienił gmach w jedno morze płomieni i żaru nie pozwalającego ratującym na zbliżanie. […] Dopiero godz. 7 – 8 rano ogień strawiwszy wszystko co było drewniane począł się zmniejszać. Straże, grudziądzka i tczewska pozostawiwszy zadanie czuwania nad zgliszczami straży miejscowej, poczęły się szykować do powrotu, gdy wtem wyczerpany zda się żywioł, wybuchł na nowo z wielką siłą w ścianie frontowej. Nowy trud, węże gumowe załadowane już na samochody, poczynała się na nowo rozwijać w gorączkowym tempie, godzina pracy i niebezpieczeństwo minęło. O godzinie 10 rano Grudziądz powraca do domu po nocy pełnej pracy i trudu.


Spis punktów

loga